To ja może zacznę od upadku, bo lubię. To takie edukujące.
Odkąd założyłem ogród, nie miałem żadnych przykrych niespodzianek. Może z racji, że gdzieś tam w głębi serca prześladowało mnie przekonanie, że w zimie się nie uprawia.
Pierwsza uprawa której pozwoliłem rosnąć w zimie została stracona.
Wszystko zaczęło się od małego problemu.
Mały „spider mite” to mały problem, ale miliony małych problemów poskładanych do kupy, potrafią przerodzić się w niezłą jatkę. Dlatego postanowiłem z nimi walczyć stosując opryski w postaci Spiker Mite controll. Trochę późno było, bo rośliny już kwitły, a palenie spryskanych kwiatów powoduje osadzanie się olejków na języku, co doprowadza do odruchów wymiotnych. Ciekawe jak działa na przędziorki, bo niewątpliwie po tym zmieniają kolor.
Jednokrotne spryskanie nie załatwia sprawy, bo ze złożonych jajek wykluwają się młode, więc trzeba pryskać kilka razy. I kiedy się już uporałem z robactwem, nadeszła kolejna plaga.
Zauważyłem, że w zimowych warunkach panuje średnia wilgotność, na poziomie 70% nic więc dziwnego że po pierwszym wycięciu 50% roślin, pozostałe nadal obrastały kożuchem.
Na kolejny cios, nie musiałem długo czekać, roślina nie zdążyła nawet dojrzeć, jak dopadło ją coś, z czym pierwszy raz się spotykam.
Odkąd założyłem ogród, nie miałem żadnych przykrych niespodzianek. Może z racji, że gdzieś tam w głębi serca prześladowało mnie przekonanie, że w zimie się nie uprawia.
Pierwsza uprawa której pozwoliłem rosnąć w zimie została stracona.
Wszystko zaczęło się od małego problemu.
Mały „spider mite” to mały problem, ale miliony małych problemów poskładanych do kupy, potrafią przerodzić się w niezłą jatkę. Dlatego postanowiłem z nimi walczyć stosując opryski w postaci Spiker Mite controll. Trochę późno było, bo rośliny już kwitły, a palenie spryskanych kwiatów powoduje osadzanie się olejków na języku, co doprowadza do odruchów wymiotnych. Ciekawe jak działa na przędziorki, bo niewątpliwie po tym zmieniają kolor.
Jednokrotne spryskanie nie załatwia sprawy, bo ze złożonych jajek wykluwają się młode, więc trzeba pryskać kilka razy. I kiedy się już uporałem z robactwem, nadeszła kolejna plaga.
Zauważyłem, że w zimowych warunkach panuje średnia wilgotność, na poziomie 70% nic więc dziwnego że po pierwszym wycięciu 50% roślin, pozostałe nadal obrastały kożuchem.
Na kolejny cios, nie musiałem długo czekać, roślina nie zdążyła nawet dojrzeć, jak dopadło ją coś, z czym pierwszy raz się spotykam.